Bączek pana prezesa


Rok: 2011
Czas leci, stare blogi pokasowane, całkiem serio zadekowałam się na Wikidocie. Co jakiś czas jednak potykam się o zabytkowe teksty, które kiedyś gdzieś popełniłam. No to je wrzucam, głównie z szacunku dla samej siebie, bo przecież kiedyś coś w nich chciałam wyrazić. Tak kiedyś zareagowałam na rządy PiSu… Ciekawe jak jesienią będę to opisywać?


Bączek pana prezesa czyli „Incepcja“ po polsku

Od roku niektórzy z nas żyją we śnie i nie chcą go opuścić. Uwierzyli, że sen to rzeczywistość, a rzeczywistość traktują jak miraż. Mam wrażenie, że pan prezes Kaczyński schował swój talizman w grubościennym sejfie, który zamknął, a szyfru zapomniał. Podobnie uczynili jego podwładni i wyborcy.
Spora grupa ludzi świadomie wybrała skok w nicość, przekonana, że pozwoli jej to wrócić do rzeczywistości, która jednak jest tylko pielęgnowaną przez nich mrzonką. Najgorsze, że tego zabójczego zasiewu w swych umysłach dokonali sami. Nikt nie wdarł się do ich umysłów, jak w „Incepcji“. Nikt ich nie uśpił, nie znarkotyzował. Sami są architektami swoich koszmarów. Zbudowali świat pełen nienawiści, podejrzeń, spisków i pretensji. Jak wrogo nastawione projekcje wypełniają go tworami swej chorej wyobraźni: krzyżami, sztuczną mgłą, magnetycznymi pociskami, wybuchającymi samolotami, grozą i destrukcją.
Kiedy ktoś kiedyś otworzy sejf i wyjmie schowanego w nim bączka, ich świat zacznie się rozpadać, a oni sami okażą się projekcjami pana prezesa. Dla nich samych byłoby dobrze, żeby bączek prezesa przewrócił się jak najszybciej, zanim zginą w tej chorej, groźnej nierzeczywistości i zanurzą się w polityczną nicość, gdzie zestarzeją w zgorzknieniu.
Dręczy mnie jednak jedno pytanie: czyją projekcją jest pan prezes?